Blaczego B zamiast H

Jeszcze w okresie Średniowiecza uzgodniono nazwy literowe dźwięków. Były to początkowe litery alfabetu:
A B C D E F G (H I J K L M …)
Nazywanie rozpoczynano od dźwięku A – pierwszego stopnia skali minor naturalnej (Eolskiej).

W niektórych krajach, Niemczech, Czechach, także w Polsce, na oznaczenie skali Major od C używano poniższych liter:

Łatwo zauważyć, że dźwięk pół tonu niższy od C oznaczany był na dwa sposoby: „B” lub „H”.

Nazwy literowe były niewygodne do śpiewania – ustalono wygodniejsze nazwy:
Do (Ut) Re Mi Fa Sol La Si – stąd nazwa „solmizacja”.

Zatem dźwięk siódmego stopnia skali majorowej lub akord oparty na siódmym stopniu skali majorowej nazywany bywa „Si”, „B” lub „H”.

Z uwagi na specyficzny charakter muzyki improwizowanej, bogactwo anglosaskiej literatury oraz tradycję – proponuję przyjąć zasadę, którą posługują się niemal wszyscy muzycy jazzowi na całym świecie:
dźwięk i akord pół tonu niższy od C to „B”;
dźwięk i akord cały ton niższy od C to „Bb”.
Reasumując, polskie „H” to  „B”, polskie „B” to „Bb”.


Sprawa dotyczy zarówno dźwięków, jak i akordów.
I tu proponuję zwrócić baczną uwagę: o ile zagranie błędnej nuty „Bb” zamiast „H” nie grozi poważniejszymi konsekwencjami, to już w przypadku akordów – może być bolesne.

O ile w pisowni będziemy przestrzegać anglosaskiego B zamiast polskiego H, to w wymowie byłoby to niezręczne (mówienie B-flat zamiast Bb).

Dlatego, wymawiając je głosem, proponuję używać głosek B i H.